Nosiłem maskę, zanim to było modne 😉
Jak robiłem zakupy w marcu 2020 – to w masce i rękawiczkach. Ludzie patrzyli na mnie jak na dziwoląga 🙂 . Wolałem na zimne dmuchać, czułem się wprawdzie świetnie, ale praktycznie nie kontaktowałem się z nikim, żeby np. jako potencjalnie „bezobjawowy” nie narażać bliskich. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy tak mógł; ja akurat mieszkam sam, pracuję praktycznie głównie zdalnie.
„Historia jest nauczycielką życia” (Cyceron), ale efekty same nie przyjdą. Przekopywałem się zatem przez różne dane, zacząłem analizować sytuację, szukać niezbitych faktów, porównywać z epidemiami sprzed lat, itp.
W środowisku lekarskim nie było jednomyślności co do metod działania, ale szybko się okazało, że niektórych „nieprawomyślnych” medyków systematycznie bojkotowano lub nawet niszczono:
- dr Martynowskiej, która przyjmowała pacjentów zamiast udzielać teleporad – cofnięto uprawnienia zawodowe na wiele miesięcy (!);
- na dra Bodnara, który wiele osób wyleczył amantadyną zrobiono nagonkę;
- ze świetnymi raportami dr Basiukiewicza nie podejmowano merytorycznej dyskusji;
Tzw. „Rada Medyczna” przy premierze, której (notabene) posiedzenia nie są protokołowane, przyjęła z góry założoną strategię, nie podlegającą żadnej dyskusji: maski, dystans, lockdowny a od paru miesięcy tzw. „szczepionki”.
Na początku może to miało jakiś sens.
Fakt zamknięcia lasów skłaniał wprawdzie do refleksji nad stanem zdrowia tego, co takowy rygor wprowadził, ale nie podważałem zasadniczo oficjalnej narracji rządu, zważywszy bezprecedensowość sytuacji.
Każdy ma prawo do błędu; błądzić rzecz ludzka, ale trwać w błędzie – diabelska.
Mijały miesiące, było coraz więcej materiału do analizy. Nie jestem specjalistą medycznym. Ale logika i zdrowy rozsądek wystarczają, żeby znaleźć dziury w każdej konstrukcji pojęciowej, jeśli gdzieś takowe się znajdują. A jest ich mnóstwo – jeśli chodzi o kwestie prawne bądź medyczne. Wystarczy przeanalizować jak zmieniali zdanie niektórzy lekarze, jak niekonsekwentne były wypowiedzi, zachowania różnych polityków, medyków, dziennikarzy itp. To zaczęło mi dawać do myślenia.
To że jest wirus, to oczywiste. Ciekawe, że np. na starcie tego spektaklu, WHO tak zmieniło definicję pojęcia „pandemia”, żeby można było ogłosić pandemię 🙂
Już w 2020 roku były sygnały, że testy PCR nie nadają się do diagnostyki.
Mówił o tym m.in. dr Basiukiewicz. W połowie 2021 oficjalnie przyznano, że testy PCR nie potrafią odróżnić covida od zwykłej grypy. Ogłoszono jednak, że PCRy mają być wycofane dopiero z końcem 2021 roku:
https://www.cdc.gov/csels/dls/locs/2021/07-21-2021-lab-alert-Changes_CDC_RT-PCR_SARS-CoV-2_Testing_1.html
Tymczasem wszystkie statystyki zachorowań były generowane w oparciu o wyniki tych testów. I jakoś dziwnie okazało się, że ilość zachorowań na grypę ogromnie spadła. Przypadek…?
Przyjąłem prostą strategię – ustalać (w miarę możliwości) fakty i nie dać się zwariować/zastraszyć.
Maski z zasady nie nosiłem i nie noszę, chyba że zupełnie wyjątkowo (np. podczas wizyty w szpitalu). Uznałem, że koszt przewyższa ewentualne korzyści. Nie dam sobie wmówić, że jestem potencjalnym zagrożeniem. Na tej zasadzie to każdy w samochodzie jest potencjalnym zabójcą. Tymczasem kierowcy jeżdżą, choć ludzie na drogach giną. Narracja typu „noś maskę dla innych”, „zaszczep się dla innych” to zanegowanie instynktu samozachowawczego. Jak ktoś chce, niech sobie nosi/wstrzykuje co mu się podoba, nic mi do tego i vice versa.
Mamy kochać bliźniego swego jak siebie samego, a nie ZAMIAST!
Oto co robiłem/robię:
- podnoszenie odporności (m.in. długie spacery – nierzadko w nocy, bo był czas, kiedy za dnia to byłaby „nieuzasadniona potrzeba”). Nie poddałem się kretyńskiej narracji „zostań w domu”. Z ludźmi się nie kontaktowałem, ale ruch na świeżym powietrzu to podstawa, aby utrzymać organizm w dobrej kondycji;
- pływanie, sauna (w czasie kiedy to było możliwe). Przydała się licencja zawodnicza (strzelectwo), kiedy baseny były dostępne tylko dla „certyfikowanych” 😉 sportowców;
- wielogodzinne sesje w komorze tlenowej; kosztowało to wprawdzie setki PLNów, ale na zdrowiu nie warto oszczędzać;
- MODLITWA. Jak były drakońskie limity w kościołach i zamknięte cmentarze, to przeskoczyłem cmentarny mur, żeby się pomodlić pod krzyżem. Jako dzieci Boga winniśmy w Nim szukać oparcia i autorytetu.
Co było dalej?
Paru ludzi zrobiło wielkie biznesy na maseczkach/respiratorach…
Wybudowano wielkie szpitale, które świeciły pustkami…
Wprowadzano kolejne wersje „obostrzeń”, tylko „na dwa tygodnie”…
Zarówno wyroki sądów jak i analizy prawników nie pozostawiają cienia wątpliwości, co do jakości ogłaszanych rozporządzeń. Polecam np. świetny kanał YT „Prosto o prawie”.
Jesień 2020
Nakaz noszenia maski na powietrzu… Nie warto tego nawet komentować. Było też np. zamykanie cmentarzy na ostatnią chwilę, tuż przed 1.XI.
Były również zapowiedzi, że maski znikną, jak tylko będą szczepienia. Tymczasem badania nad skutecznym i niedrogim lekiem (amantadyna) nadal są blokowane. Jest tylko obłędny marketing preparatów zwanych „szczepionkami”. Przecież to biznes lepszy niż handel narkotykami…
Zachorowałem…
Covida najprawdopodobniej przeszedłem w październiku 2020. Tuż po weselu straciłem węch i smak. Miałem wszystkie klasyczne objawy i nie było to przyjemne: ból głowy, ogromne osłabienie.
Testu jednak nie zrobiłem, bo i po co? Co by zmienił niewiarygodny PCR? Ewentualnie tyle, że miałbym przez jakiś czas status ozdrowieńca, potrzebny mi dziś jak umarłemu kadzidło.
Przeleżałem tydzień w domu, lecząc się objawowo, naturalnym antybiotykiem na czosnku i końskimi dawkami witaminy C. Organizm sobie poradził; zero komplikacji czy powikłań.
Zima 2021. Zachorowali moi bliscy…
Moi Rodzice (oboje nie przyjęli tzw. „szczepionki”) mieli pozytywny wynik testu pod koniec grudnia 2021. Lekarz łaskawie ich zbadał dopiero po kilku dniach…
Leżeli w domu a po tygodniu, kiedy stan ich dramatycznie pogorszył się – z zapaleniem płuc trafili do szpitala. Tato wyszedł po dwóch tygodniach; po kuracji antybiotykowej i szpitalnym wikcie straciwszy 8 kg. Mama leży nadal w szpitalu i nie wiadomo kiedy wyjdzie.
Oboje są sceptyczni wobec tych preparatów zwanych propagandowo „szczepionkami”. Covid-19 może być mniej niebezpieczny niż „Nagle-21”.
Pozytywny test, brak leczenia, rozwój choroby i trafienie do szpitala w ciężkim stanie.
Cały problem polega na tym, że Rodziców (podobnie jak tysięcy innych pacjentów) nikt sensownie nie leczył. Rozważałem kwestię użycia amantadyny, ale wobec tego, że oboje są od lat schorowani, uznałem, że byłoby to zbyt ryzykowne.
Tato odzyskuje siły, choroba go mocno sponiewierała, ale ani w głowie mu „szczepienie się”. I w pełni go rozumiem.
Oczywiście nadal nie zamierzam eksperymentować na sobie i się szprycować.
Kilku moich znajomych z powodzeniem wyleczyło się amantadyną, na własną rękę. Niektórzy mieli bardzo ostry przebieg choroby. Są teraz w pełni sił i ani w głowie im brać „eliksir”.
Nadal uważam wielu polityków/lekarzy/dziennikarzy i innych za współodpowiedzialnych za masowe ludobójstwo. Stali się zakładnikami/akwizytorami koncernów farmaceutycznych, zamiast zajmować się leczeniem ludzi.
Jest jeszcze jeden aspekt – depopulacja. To co poniżej – daje do myślenia:
Bill Gates ujawnia swoją wizję energetycznej przyszłości
AD 2022
Zaczyna być podnoszona coraz bardziej kwestia segregacji sanitarnej. Do tego nacisk na szprycowanie dzieci (to kolejna wielka rzesza potencjalnych klientów na „eliksir”). Oczywiście to wszystko dla „naszego dobra”.
Niedawno odkryto coś jeszcze innego niż wariant „Omikron”, podobno to coś ma aż 46 odmian. I cóż więc? Może 46 kolejnych dawek przypominających…?
Z braku miejsca i czasu (i tak się już nieźle rozpisałem), nie wrzucam tu wielu absurdalnych historii, z jakimi miałem do czynienia osobiście (w sklepach, w kościołach, na basenie, w szpitalu, w szkole, z policjantami…). Spisałem jedną, z sądowej sali: „Wymiar sprawiedliwości”.
Na mój (i nie tylko mój, bo podobnie myśli coraz więcej osób) gust cała ta tzw. „pandemia” to wielki biznes robiony kosztem zastraszanych i/lub mordowanych ludzi (brakiem odpowiedniego leczenia i/lub tzw. „szczepionkami”) oraz świetny straszak, aby wprowadzać totalitaryzm.
Stara zasada, niezmienna od ery kamienia łupanego: „dziel i rządź„.
Zestresowany człowiek ma osłabiony układ immunologiczny, więc bać się prostu nie opłaca 😉
Narasta agresja, nie tylko słowna ale i fizyczna
Renomowany prawnik Piotr Schramm – nie stawia prostych tez, zachęca do analiz. Informuje również o bezprawności działań rządu w walce z koronawirusem i wprowadzaniu niekonstytucyjnych przepisów COVIDowych. To dziś „niepoprawne politycznie”, więc trafił niedawno na okładkę „Newsweeka”, jako „siewca głupoty”.
Radca Prawny Anna Kubala POBITA PRZEZ POLICJANTA na komisariacie! – to mówi samo sie siebie…
Warto obejrzeć „Kolejne spotkanie ze znaną już w całej Polsce mec. Anną Kubalą, Radcą Prawnym ceniącą sobie wolność przede wszystkim, doskonale poruszającą się w gąszczu nielegalnych przepisów, narzucanych nam już prawie od dwóch lat przez rządzących”.
Nawet się już nie łudzę, że powyższymi rozważaniami przekonam kogokolwiek, do czegokolwiek 😉 Właściwie nie mam nawet takiego zamiaru. Mam jednak nadzieję, że kogoś może ta garść obserwacji i refleksji skłoni chociaż do zastanowienia. Rzeczywistość bywa dużo bardziej złożona niż się nam może wydawać. Co nie znaczy, że nie należy jej próbować zrozumieć. Póki żyjemy, jest nadzieja na lepsze jutro; dopóki walczymy jesteśmy zwycięzcami.
Trudno się czasem w tym wszystkim odnaleźć. Jednego jednak jestem pewien:
nie dajmy się zastraszyć/zmanipulować i – w dobie masowej eksterminacji prawdy przez propagandę – tym bardziej Prawdy szukajmy i o Nią walczmy!
Nie dajmy się skłócić i podzielić!
Życzę zdrowia – w duszy, ciele i na umyśle 🙂
Michał Kutrzeba,
wiceprzewodniczący Klucza Pobudki „Strzelcy Wrocław”